A&P - Sierpniowa noc w Klubie Fela | Borów

Sierpniowa noc w Klubie Fela

Paweł - człowiek organizator.
Adrianna - Panna Młoda która nie lubi zdjęć.
Ja -  fotograf próbujący stworzyć reportaż z jednego z najważniejszych dni w ich życiu. Czy się udało, musicie sprawdzić to sami. Dla mnie było pięknie i tak jak sobie wymarzyli.

Mega upalny sierpniowy dzień leciutko ponad 30+ pogodą piękna wręcz wymarzona na dzień ślubu. Ten dzień rozpoczęliśmy od przygotowań u Pawła w miejscowości Chwałowice. Na dzień dobry przywitał mnie amerykański motoryzacyjny sen Dodge challenger w czarnym kolorze. Jest to jeden z wozów o którym marzę, jednak ostatnio nadal wygrał rozsądek i zostałem posiadaczem Audi w TDI :D

Przygotowania przebiegły w luźnej atmosferze w gronie najbliższych czyli tak jak lubię wtedy można zrobić sporo ciekawych zdjęć tym bardziej gdy umiemy dobrze "kampować" jak w CS'ie. Zrobiliśmy również troszkę pozowanek na zewnątrz korzystając z pięknej pogody i uciekłem dalej do Adrianny na przygotowania bez przygotowań. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym odpuścił i nie sfotografował chodź kilku ujęć zanim pojawił się Pan Młody. Najfajniejsze jest to że nigdy nie wiemy co się wydarzy w danym dniu, momencie i miejscu, zawsze będzie to coś nowego.

Przyszedł czas na "first look" kilka pierwszych spojrzeń, buziaków i wzruszeń. Ahhh sam zawszę się wzruszam w takich momentach są to piękne chwile.

Ślub odbył się w miejscowości Pniów jest to między Radomyślem nad Sanem a Chwałowicami jakies 25 kilometrów od Stalowej Woli. Ładne miejcie, przyjemne do fotografowania. Sporo miejsca i kolorystycznie również dobrze.

Następnie udaliśmy się do Klubu Fela w Borowie miejscowość oddalona jakieś 12 kilometrów od Annopola i niedaleko Zawichostu gdzie odbywała się cześć imprezowa. Lubię tam wracać bo zawsze czeka tam na mnie dobry rosołek i smaczna kiełbaska na wiejskim stole :D  

Na miejscu przywitał nas niezastąpiony w swojej klasie zespół The Brox. Ludzie od zadań specjalnych! Oj co tam się działo... parkiet płonął! A biesiada sztos, i to nawet podwójna !!!

W między czasie wyskoczyliśmy na mini sesje o zachodzie słoneczka na pobliską łąkę w towarzystwie koników i innych ciekawych rzeczy. Jest to jeden z moich ulubionych momentów gdyż to ich pierwsze sesja poślubna. Te spojrzenia, gesty, uśmiechy są wyjątkowe już nie takie same jak kilka godzin wcześniej. Wtedy dzieje się magia <3

Dzień zleciał szybko i ani się obejrzałem przyszedł czas na tradycyjne polskie oczepiny i powrót do domu.    

Przyjęcie odbyło się w Klub "Fela" w Borowie

Zdjęcia wykonał Sebastian Solpa - Fotograf

Ta strona używa cookie i innych technologii. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na ich używanie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.